Choć od premiery ostatniego filmu o przygodach Jamesa Bonda minęły ponad dwa lata, jego zakończenie nadal budzi wiele emocji. Co dalej z najsłynniejszym agentem świata? Mamy dobrą wiadomość dla fanów - jego historia jeszcze się nie zakończyła. Wkrótce rozpoczną się nagrania do kolejnej części. Wiadomo jednak, że w główną rolę nie wcieli się już Daniel Craig. Oprócz niego agenta zagrali również: Sean Connery, George Lazenby, Roger Moore, Timothy Dalton i Pierce Brosnan. Do tego zestawienia może teraz dołączyć Aaron Taylor-Johnson.
Już niedługo rozpoczną się zdjęcia do kolejnego filmu o Jamesie Bondzie. Co ciekawe, praca miała zacząć się znacznie wcześniej, jednak została opóźniona z powodu zeszłorocznych strajków scenarzystów w Hollywood. Z tego powodu Eon Productions skupiło się najpierw na poszukiwaniu nowego aktora, który zagra główną rolę. Wśród kandydatów znaleźli się m.in. Henry Cavill, Cillian Murphy, Idris Elba i James Norton. Zagraniczne media donoszą jednak, że szansę otrzymał Aaron Taylor-Johnson. Jak podaje "The Sun", aktor dostał już ofertę i ma podpisać kontrakt w ciągu kilku dni. 33-latek ma na swoim koncie kilka wielkich ról i nagród. Swoją karierę rozpoczął bardzo wcześnie, ponieważ po raz pierwszy wszedł na plan filmowy już w wieku 11 lat. Zagrał wówczas młodego Lorimera Blacka w serialu "Armadillo". Widzowie mogą go jednak najbardziej kojarzyć z takich filmów jak "Iluzjonista", "Angus, stringi i przytulanki", "John Lennon. Chłopak znikąd", "Kick-Ass", "Anna Karenina" czy "Zwierzęta nocy", gdzie za swoją rolę otrzymał Złotego Globa. Ostatnią wielką produkcją, w której zagrał, był "Bullet Train". Już wtedy miał okazję wcielić się w rolę tajnego agenta, który wzbudzał sympatię widzów. Czy uda mu się to powtórzyć jako James Bond?
Media interesują się nie tylko filmowymi poczynaniami aktora, ale także jego życiem prywatnym. Największą uwagę zwraca jego związek ze starszą o 23 lata reżyserką, Sam Taylor-Johnson (wcześniej Taylor-Wood). Para poznała się na planie filmu "John Lennon. Chłopak znikąd", reżyserowanym przez 57-latkę. Aaron Johnson miał wówczas 18 lat, a kobieta była po czterdziestce, dlatego ich romans budził sporo kontrowersji. Aktor twierdzi jednak, że była to miłość od pierwszego wejrzenia.
Od razu wiedziałem, że chcę spędzić resztę życia z tą osobą. Pamiętam to bardzo dobrze, a rok po tym, jak ją poznałem, oświadczyłem się jej. Wiedziałem, że chcę mieć z nią rodzinę, wiedziałem, że chcę mieć dzieci, a miesiąc później była w ciąży z naszym pierwszym dzieckiem
- mówił w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika "The Telegraph". W 2010 roku na świat przyszła pierwsza córka pary, Wylda Rae, a dwa lata później powitali kolejną dziewczynkę, której dali na imię Romy Hero. 21 czerwca 2012 roku zakochani wzięli ślub i przyjęli wspólne nazwisko Taylor-Johnson. Choć wielu nie wierzyło w ich miłość z powodu dużej różnicy wieku, para po 10 latach odnowiła przysięgę małżeńską i do dziś tworzy bardzo udany związek.