Agresja Rosji na Ukrainę wzbudziła lęk także wśród Polaków. Już teraz na wypadek kryzysu niektórzy powoli gromadzą w swoich domach zapasy żywności z długim terminem. Generał dywizji Wojska Polskiego Roman Polko tłumaczy, że niekoniecznie jest to najlepszy kierunek działania. Zamiast zbierać tony puszek i ryżu, powinniśmy skierować naszą uwagę na zupełnie inne tory.
Ostatnimi czasy w mediach głośno jest o potencjalnym konflikcie zbrojnym na terenie NATO. Znaczna część społeczeństwa obawia się o swoją przyszłość i w związku z tym na wszelkie sposoby przygotowuje swoje domu na potencjalne trudne sytuacje. Wielu Polaków robi podobne zapasy jak w czasach pandemii. Wykupują wodę w baniakach, papier toaletowy oraz żywność z długim terminem przydatności. W sklepach internetowych pojawiają się również zestawy przetrwania z jedzeniem w puszkach oraz energetycznymi batonami. Militarne hurtownie przeżywają prawdziwy rozkwit. Specjaliści uważają jednak, że niekoniecznie jest to dobre podejście. W rozmowie z "Faktem" wypowiedział się generał Roman Polko, wprost oceniając takie zachowania za niepotrzebne. Komandos, dwukrotny dowódca elitarnej jednostki GROM oraz doktor zarządzania radzi, jak przygotować się na ewentualność kryzysu.
Choć w każdym domu powinien znaleźć się nieduży zapas wody oraz żywności, to kupowanie specjalnych zestawów lub ton puszkowanego jedzenia zdaniem generała Polki nie jest prawidłowym rozwiązaniem. Wręcz przeciwnie, odwraca uwagę od realnego problemu.
Gromadzenie żywności na wojnę z Rosją? Absurd. Niepokojące, że firmują to czasem ludzie z mojej branży.
- mówi dostanie.
Nie wiem, czy ktoś miałby ochotę spędzić trzy lata w bunkrze czy w piwnicy... Nawet gdybyśmy mu zaserwowali dwie tony makaronu i 50 butelek wody, to i tak nie jest w stanie tam siedzieć. Teraz człowiek stara się żyć w godziwych warunkach.
- dodaje generał. Zamiast tego poleca zabezpieczyć się na wypadek kryzysowych sytuacji w zupełnie inny sposób. Jego zdaniem najważniejsze jest to, by mieć pod ręką dokumenty osobiste i dokładnie wiedzieć, co gdzie się znajduje na wypadek ewakuacji.
Pierwsza rzecz, musimy dokładnie wiedzieć, gdzie są w domu dokumenty. W chwili zagrożenia trzeba się błyskawicznie ewakuować, a nie szukać dowodu. Bez dokumentów uchodźcy ze stref objętych wojną mają problem choćby z dostępem do własnych środków. To zabezpieczenie, które pomoże funkcjonować w normalnych warunkach.
- tłumaczy dowódca GROM. Równie ważne okazuje się być zorganizowanie transportu czy dobre relacje z krewnymi, do których możemy udać się w wypadku kryzysu.
Wzajemne dbanie o więzy pozwala czuć się bezpieczniej.
- podsumowuje. Biorąc pod uwagę wszystkie czarne scenariusze, warto przygotować się na nagłe zdarzenia, ale nie powinniśmy kierować się paniką. Dobrze jest znać ewentualny plan ucieczki, upewnić się, że każdy z naszych bliskich wie, jak się skontaktować oraz zna numery alarmowe, pod którymi można uzyskać pomoc. Istotne jest także śledzenie komunikatów państwowych oraz dostęp do radia lub internetu.