Temat polowań budzi w Polsce wiele emocji, a niektóre zachowania wyjątkowo trudno zaakceptować jako tradycje myśliwskie czy zwykłe hobby. Jako przykład takiej sytuacji niewątpliwie mogą posłużyć włoscy myśliwi, którzy upodobali sobie polowania na polskie ptaki m.in. nad jeziorem Miedwie. Co gorsza, robią to za przyzwoleniem polskich kół łowieckim, które od zagranicznych gości otrzymują ekwiwalent. Ptaki są wybijane masowo, a Włosi zdają się nie rozróżniać polskich gatunków chronionych.
Skandalicznym polowaniom myśliwych z Włoch przyjrzała się "Gazeta Wyborcza". Do problemu odniósł się również wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała, który zwracał uwagę na konieczność zdjęcia niektórych ptaków z listy gatunków łownych. Wtedy też okazało się, że z polowaniami Włochów związane są nasze koła łowieckie.
Przyjeżdżają myśliwi z Włoch, bo sprzedawane są tak zwane polowania dewizowe. Oni strzelają do kaczek, płacąc lokalnym kołom łowieckim za takie polowanie, a my widzimy, że liczebność tych kaczek spada
- wyjaśniał Dorożała w rozmowie z "Wprost". Robert Jurszo z "Wyborczej" doszedł z kolei do facebookowej grupy "Caccia agli acquatici in Polonia" ("Polowania na ptaki w Polsce"), czyli włoskiego operatora omawianych wydarzeń. Opublikowanych jest tam wiele zdjęć z łowieckich wypraw. O skomentowanie tych znad jeziora Miedwie z lat 2021-2023 został poproszony dr hab. Dominik Marchowski z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN.
Jestem w szoku, widząc, jakie ilości ptaków są zabijane przez tych myśliwych. To są całe stosy
- skomentował z niedowierzaniem ornitolog, cytowany przez "Wyborczą". Szybko dostrzegł też, że obok gatunków łownych, takich jak gęsi białoczelne, gęsi zbożowe sensu lato i krzyżówki, wśród martwych ptaków znalazły się gatunki objęte w Polsce ścisłą ochroną, w tym świstuny, cyranki i krakwy.
Odbiera mi mowę, jak na to patrzę... Zobaczcie, jak polskie koło łowieckie zorganizowało włoskim myśliwym rzeź ptaków (w tym chronionych) na jeziorze Miedwie - międzynarodowej ostoi ptaków
- napisał ornitolog Łukasz Ławicki w poście na Facebooku, dołączając zdjęcia z oznaczeniami chronionych gatunków wykonanymi przez dr. hab. Marchowskiego. Czy postępowanie to wynika jednak z niewiedzy Włochów?
Dr hab. Marchowski wierzy, że odstrzał chronionych ptaków przez Włochów jest dowodem na to, że polowania są zawsze obciążone takim ryzykiem.
To znaczy, że albo włoscy myśliwi nie wiedzą, że nie wolno na te ptaki polować, albo nie potrafią ich odróżnić od gatunków łownych. Być może jedno i drugie. Bo trudno mi nawet sobie wyobrazić to, że świadomie chwalą się nielegalnie upolowanymi zwierzętami
- zauważa naukowiec. Do takich pomyłek dochodzi w szczególności podczas odlotów ptaków na zimowiska, kiedy to stada gatunków łownych i chronionych mogą się mieszać. Trudno jednak stwierdzić, jak może być naprawdę. Robert Jurszo napisał do administratorów strony "Caccia agli acquatici in Polonia" z pytaniem o polowanie na niedozwolone gatunki. W odpowiedzi przekazano, że organizator łowów zna polskie prawo "bardzo dobrze" i podkreślono, że Włosi polują "tylko na gatunki, na które można polować zgodnie z kalendarzem łowieckim". Gdy redaktor "Wyborczej" chciał dopytać o zdjęcie myśliwego z zestrzelonymi rożeńcami i świstunami, okazało się, że został zablokowany.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.