FreeNow proponuje pasażerom wymierną nagrodę za każdą wiarygodną skargę - do niedawna maksymalnie 30 zł, teraz aż 120 zł. Firma podkreśla, że każda doniesiona nieprawidłowość ma służyć "wyeliminowaniu nieuczciwych kierowców" i podniesieniu poziomu bezpieczeństwa usług. Z jednej strony to pomysł na poprawę jakości, z drugiej jednak budzi poważne pytania o etykę i ryzyko nadużyć.
FreeNow zachęca pasażerów do sprawdzania, czy kierowcy przestrzegają regulaminu i przepisów. Każda taksówka współpracująca z aplikacją powinna mieć na dachu lampę "TAXI", lokalne oznakowanie miasta na drzwiach oraz widoczny cennik w oknie. Brak któregokolwiek z tych elementów to jasny sygnał, że kierowca nie działa zgodnie z polityką firmy, a dla klientów powód do zgłoszenia. Wystarczy zrobić zdjęcie i przesłać je do biura obsługi klienta FreeNow. Po weryfikacji pasażer otrzymuje voucher - nie jak dawniej na 30 zł, ale nawet na 120 zł. Firma zapewnia, że każde zgłoszenie jest sprawdzane indywidualnie, a pojazdy niespełniające wymagań mogą zostać wyłączone z systemu.
Nowy system wygląda na sprytną metodę włączenia pasażerów w kontrolę jakości usług. Dla klientów to poczucie wpływu na rynek i szansa na realne oszczędności w portfelu. Dla FreeNow - narzędzie do eliminowania kierowców, którzy obchodzą przepisy.
Jednak nie brakuje głosów krytycznych. Zdarza się, że media mówią wprost o "płatnym donosie", a jak powszechnie wiadomo - słowo "donos" ma w polskiej świadomości jednoznacznie negatywne konotacje. Zdaniem niektórych ekspertów takie akcje mogą prowokować do nadużyć. Pojawia się pytanie: co, jeśli ktoś zgłosi kierowcę niesłusznie, np. dlatego, że oznaczenie było zasłonięte przez błoto albo śnieg? FreeNow odpowiada, że wszystkie zgłoszenia są weryfikowane ręcznie, ale dyskusja o etycznej stronie pomysłu trwa.
Ta nietypowa akcja już wzbudziła mieszane emocje. Pierwsze komentarze w mediach społecznościowych pokazują realny podział. Część pasażerów chwali pomysł, argumentując, że wreszcie ktoś skutecznie pilnuje jakości i bezpieczeństwa. Inni widzą w nim zachętę do donosicielstwa i pytają, gdzie leży granica między społeczną "czujnością" a niezdrową nagonką.
Jedno jest pewne: kwota 120 zł to na tyle dużo, że wielu pasażerów będzie skłonnych reagować. FreeNow wierzy, że taka strategia poprawi wizerunek marki i zbuduje lojalność klientów. A konkurencja? Na razie przygląda się uważnie, bo - jeśli akcja zadziała - podobne mechanizmy mogą pojawić się także w innych aplikacjach do zamawiania przejazdów.
Źródła: free-now.com, bezprawnik.pl, motoryzacja.interia.pl
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!