W Telewizji Polsat można oglądać już 14. edycję programu "Taniec z gwiazdami". Show od lat jest jednym z tych, które zbierają przed ekranami pokaźną liczbę widzów, która stale się zwiększa. Uwagę skupiają nie tylko uczestnicy, którzy próbują swoich sił w różnych stylach tanecznych, ale także skład jury. Wysiłki gwiazd od samego początku ocenia niezastąpiona Iwona Pavlovicz, która słynie z tego, że nie szczędzi śmiałkom słów krytyki. Nie gryzła się w język również podczas najnowszego wywiadu. Zapytana o zarobki w programie, stwierdziła, że "wszystko jest warte tyle, ile ktoś zapłaci".
W ostatnim czasie media obiegły informacje dotyczące zarobków gwiazd tegorocznej edycji tanecznego show. Według serwisu Pudelek, na największe stawki mogą liczyć Julia Kuczyńska i Maciej Musiał. Ich informator twierdził, że wypłaty mogą wynosić nawet od 15 do 20 tys. złotych. Na wynagrodzenie nie powinna również narzekać Dagmara Kaźmierska, znana z "Królowych życia", która ma otrzymywać około 10 tys. złotych za każdy odcinek, w którym weźmie udział. Podobna kwota miała również trafiać na konto Małgorzaty Ostrowskiej-Królikowskiej. Czy w rzeczywistości tak właśnie wyglądają kontrakty podpisywane z produkcją? Na to pytanie odpowiedziała sama Iwona Pavlović.
W trakcie wywiadu redaktor serwisu Pomponik zapytał Iwonę Pavlović, jak ona odnosi się do tego, że niektórzy mogą otrzymywać tak duże honoraria za jeden odcinek programu.
Ja uważam, że wszystko jest warte tyle, ile ktoś zapłaci. (...) Nie wiem. Wiesz, rozmowa o pieniądzach jest bardzo trudna moim zdaniem, bo tak jak powiedziałam, ja czasami mam wrażenie, że najtrudniejszym zawodem świata jest bycie lekarzem i lekarze powinni zarabiać niesamowite pieniądze, a też nie zarabiają. Coś jest warte tyle, ile dany kupiec za to da
- wyznała. Povlović przy okazji skomentowała również kwestię świadczeń emerytalnych, które przysługują osobom ze środowiska artystycznego. W ostatnim czasie coraz więcej twarzy polskiego show-biznesu decyduje się na ujawnienie kwot, jakie przekazuje im ZUS, a te potrafią być wyjątkowo niskie. Przykładem tego jest między innymi emerytura Krzysztofa Cugowskiego oraz Małgorzaty Ostrowskiej, której „starczyłaby co najwyżej na jeden obiad". Niestety, ten sam problem może dotyczyć również tancerzy.
(...) chociaż w dawnych czasach - bardziej o aktorach myślę - nikt wtedy nie myślał, że to się tak przełoży, że oni będą mieli niskie emerytury i tuzy w aktorstwie, okazuje się, że dostają niewiele. Myślę, że w tańcu będzie tak samo , ponieważ cała gama tancerzy, nauczycieli tańca, to strefa komercyjna, czyli nie jesteśmy zatrudnieni w strefie państwowej i teraz te emerytury to będą groszowe sprawy
- stwierdziła w rozmowie z Pomponikiem. Przyznała jednak, że ona nie musi się o to martwić, ponieważ "zdążyła się zabezpieczyć" finansowo na przyszłość.