Zamówiła frytki. Kiedy zobaczyła cenę, nie mogła uwierzyć. "Cena jak za obiad dla dwóch osób"

Ceny w dzisiejszych czasach potrafią szokować, i to nie tylko podczas zakupów w sklepach spożywczych. Choć do pewnego stopnia jest to zjawisko zrozumiałe, czasami trudno nie złapać się za głowę. Przykładem tego jest sytuacja z pewnego festynu, którą opisała autorka bloga "Krytyka Kulinarna".

Wszelkiego rodzaju festyny to okazja dla pracowników gastronomii, aby zarobić dobre pieniądze. Uczestnicy chętnie korzystają z budek i food trucków, licząc na to, że zakupione jedzenie doda im energii do dalszej zabawy. Tym razem jednak zakup okazał się źródłem raczej negatywnych emocji.

Zobacz wideo Trudny czas restauratorów. "Jest mnóstwo ofert pracy, na które brakuje odpowiedzi"

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Kupiła frytki na festynie pod Warszawą. Ich cena zwala z nóg

Magda Grzybek to autorka popularnego bloga o tematyce związanej z jedzeniem i podróżowaniem, "Krytyka Kulinarna". Ostatnio podzieliła się też ze swoimi czytelnikami historią, która przydarzyła się jej podczas weekendowego festynu organizowanego pod Warszawą. Przyczyną oburzenia blogerki były kupione na wydarzeniu frytki, a konkretniej ich cena.

Dwie porcje frytek z mrożonki sprzedawanych z food trucka na podwarszawskim festynie. Minimalna stawka godzinowa w Polsce wynosi obecnie 22,80 zł brutto. Daję tej sytuacji osiem gwiazdek. Oto one: ***** ***

- czytamy w opisie przy zdjęciu paragonu na kwotę 50 zł.

Post szybko wywołał gorącą dyskusję w komentarzach.

Internauci komentują sytuację. Problem wysokich cen ma dwie strony

Większość użytkowników była zszokowana ceną frytek i uznawała ją za zbyt wysoką, często porównując to do sytuacji w innych krajach.

Cena jak za obiad dla dwóch osób.
Za 12 euro można w Barcelonie zjeść 2 porcje naprawdę dobrych patatas bravas z pysznymi sosami.
Byłam niedawno w Japonii uznawanej za jeden z najdroższych krajów świata i… uważam, że Polska jest droższa

- czytamy w komentarzach.

Niektóre osoby zwracały również słusznie uwagę na koszty poniesione przez sprzedających, takie jak opłacenie pracowników. Z drugiej strony pojawiły się głosy krytykujące m.in. jakość usług gastronomicznych.

Generalnie widać duży spadek jakości jedzenia w knajpach. Niezależnie czy tanich, czy drogich, czy street food, czy comfort food. Jeśli mam wydać więcej, bo ceny wzrosły, to chce zjeść smacznie. Tymczasem z każdą wizytą chodzę mniej jeść poza domem.
Ja mam wrażenie, że ceny w knajpach odleciały poza inflację. Jasne, że energia i ogrzewanie były zabójcze, ale teraz nikt nie grzeje, a ceny się nie zmieniły. Ceny wielu składników po szokowych skokach znacząco spadły. Z drugiej strony, żelazne prawo rynku: jak są chętni, to czemu nie zarabiać

- zauważają komentujący.

Może cię też zainteresować:

- Filip Chajzer jest oburzony swoim "paragonem grozy" z wakacji. Tyle zapłacił za gofry
- W ten sposób oszukują producenci w marketach. Już zawsze będę to robić przed zakupem mięsa
- Niemcy płacą za nie krocie, a my traktujemy je jak trawę. Oto najdroższe warzywo na świecie

Więcej o: