15 czerwca odbyła się premiera szóstego sezonu "Black Mirror", a w mediach znowu zawrzało. Na tapet ponownie wzięto proroczą odsłonę serialu, w którym można zobaczyć kilka obrazów z przyszłości. Co to oznacza? Jeden z największych hitów Netflixa jest niczym prorok. Tam już dawno pokazano rozszerzoną rzeczywistość i nowe technologie.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Fabuła wspomnianego serialu opiera się na zgubnym wpływie rozwoju technologii na życie człowieka. Każdy odcinek to inna historia z niemałym morałem. Wygląda na to, że należy potraktować je jako swoiste ostrzeżenie dla ludzkości, ponieważ już teraz ma to odzwierciedlenie we współczesnym świecie. W odcinku zatytułowanym "Nosedive" można zobaczyć, jak czyny ludzi są oceniane, a ich zachowanie wpływa na późniejsze możliwości i prestiż w społeczeństwie. Tego typu rozwiązanie wprowadzono w Chinach, gdzie tzw. System Zaufania Społecznego działa na podobnych zasadach i decyduje o losie poszczególnych osób.
W jednym z najpopularniejszych odcinków z udziałem Miley Cyrus pt. "Rachel, Jack and Ashley too" podjęty został temat klonowania głosu. Pogrążona w śpiączce artystka wciąż pozostaje gwiazdą, dzięki systemowi Vocal Mimicry Software (odtwarzanie głosu). Już teraz wiemy, że jest to możliwe dzięki sztucznej inteligencji, która w zaledwie 4 sekundy skanuje czyjś głos. Na ten moment nawet na TikToku można usłyszeć, jak m.in. zmarły Freddie Mercury czy Mac Miller śpiewają utwory, które powstały współcześnie i nigdy nie zostały przez nich wykonane.
Przykładów mrocznych przewidywań przyszłości, które dziś są faktem, jest wiele. W serialu poruszono także temat:
Wierząc w tego typu przepowiednie, ważna jest pewna refleksja, gdyż w serialu rozwój technologii działa destrukcyjnie na społeczeństwo. Warto zaznaczyć, że twórca serialu, Charlie Brooker, wstrzymał na jakiś czas produkcję ze względu na przykre wydarzenia na świecie, takie jak lockdown i wojny, twierdząc, że to nie jest odpowiedni moment, aby "serwować ludziom mroczną wizję przyszłości". Wygląda na to, że on sam zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to w 100 proc. scenariusz science fiction.