Dziś obchodzimy 100. rocznicę dnia, w którym Adolf Hitler został skazany na karę pozbawienia wolności. Przyszły zbrodniarz wojenny 1 kwietnia 1924 usłyszał wyrok pięciu lat więzienia za przeprowadzenie w nocy z 8 na 9 listopada 1923 r. tak zwanego puczu monachijskiego. Był to nieudany zamachu stanu w Republice Weimarskiej. Choć z celi wyszedł znacznie szybciej, niż się spodziewano, nie zmarnował tego czasu. W jednym z listów przyznał, że wziął się za czytanie i naukę, a na wolność wyszedł z planem zostania jednym z największych wodzów i dyktatorów w dziejach ludzkości.
Kiedy w 1924 r. rozpoczął się proces Hitlera, wiele osób wierzyło w to, że sądowa batalia będzie końcem nazistowskiej partii. Nic bardziej mylnego. W ciągu zaledwie pierwszych godzin przesłuchań przywódca NSDAP zdobył niepowtarzalną okazję do przedstawienia swoich idei opinii publicznej. Hitler mógł nareszcie zdefiniować siebie jako bohatera narodowego, ponieważ wydarzenie trafiło na pierwsze strony gazet, a jego nazwisko zyskało niezwykłą popularność. Wielu ekspertów twierdzi, że za żadne pieniądze nie mógłby kupić takiego rozgłosu, jaki zyskał w trakcie procesu. Ostatnie przemówienie Hitlera trwało aż dwie godziny, a w jego trakcie uznał społeczność żydowską za największego winowajcę upadku Niemiec. Natomiast samego siebie wskazał jako człowieka, którego wezwano do przywrócenia krajowi dawnej świetności. Niestety, wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że był to tak naprawdę pierwszy poważny krok do nadchodzącej tragedii.
Uskrzydlony Hitler trafił do celi w Landsbergu, którą ciężko było nazwać koszmarem. Pomieszczenie bardziej przypominało hotelowy pokój - jasny i przestronny, w którym stale pachniało kwiatami podarowanymi mu od osób z zewnątrz. Przywódca NSDAP nie miał również wielu ograniczeń, ponieważ w trakcie odbywania kary prowadził bujne życie towarzyskie, odwiedzały go nie tylko kobiety, lecz także artyści, profesorowie oraz inni goście. Hitler miał traktować pobyt w więzieniu niczym prawdziwą przyjemność. Niegdyś stwierdził nawet, że jest to jego "uniwersytet, w którym uczy się na koszt państwa". Wszystko dlatego, że poza zajadaniem się nie najgorszym jedzeniem i spotkaniami towarzyskimi poświęcił ten czas na czytanie oraz poszerzanie swojej wiedzy. Jaki był tego efekt? Jeszcze tego samego roku odzyskał wolność, jednakże wrócił silniejszy - z czymś, co miało całkowicie zmienić układ sił na świecie.
Choć Hitler miał spędzić w więzieniu pięć lat, odzyskał wolność już 20 grudnia 1924 r. Jego odsiadka trwała zaledwie kilka miesięcy, lecz i tak miał wystarczająco dużo czasu, aby zaczął pisać książkę, która w przyszłości miała zatruć umysły Niemców i zatrzymać świat na niemalże sześć lat. To właśnie wtedy Hitler zapisał pierwsze linijki swojego autobiograficznego manifestu "Mein Kampf ", czyli "Moja walka", który ostatecznie opublikowano w 1926 r. W lekturze przedstawił swoją wyraźnie nacjonalistyczną, antysemicką i opartą w dużej mierze na potężnej dyskryminacji rasowej wizję. Po opuszczeniu więzienia Hitler miał również przeorganizować i odświeżyć NSDAP. Do strategii politycznej partii włączył udział w wyborach, a jej nowy program wycelował w wyobcowanych społecznie wyborców. Skupił się też na konfliktach występujących w niemieckim społeczeństwie. Przez kolejne lata wzmacniał swoją pozycję, a w 1932 r. ubiegał się nawet o urząd prezydenta.
Mimo przegranej jeszcze bardziej zaznaczył swoją pozycję na tamtejszej scenie politycznej. Jednocześnie popularność nazistów wciąż rosła, a więc wydawało się nieuniknione, że Hitler w końcu dojdzie do władzy i "uratuje" kraj od politycznej klęski. Tak też się stało. W 1933 r. niemiecki prezydent Paul von Hindenburg mianował Hitlera swoim kanclerzem, a gdy zmarł w 1934 r., wódz NSDAP zaczął nazywać się Führerem. W ten oto sposób przepowiednie się ziściły i narodziły się w pełni nazistowskie Niemcy. Niestety, późniejsze wydarzenia pokazują, że ciężko nazwać to jakimkolwiek "ratunkiem". Nie ma jednak wątpliwości, że ogromne znaczenie miał tutaj wyrok z 1 kwietnia 1924 r. Sam Hitler w okresie trwania II wojny światowej przyznał, że "gdyby nie pobyt w więzieniu, nie powstałby 'Mein Kampf'". To pozwala myśleć, że wtedy nie doszłoby do podpalenia Starego Świata na sześć lat.