Większość Polaków nie może doczekać się majówki, która zwykle oznacza długi weekend i więcej czasu wolnego. O tej porze roku często planujemy wyjazdy za miasto czy nawet za granicę, żeby odpocząć od codzienności. Nikt nie sądzi jednak, że ten przyjazny czas może zakończyć się dla nas tragicznie.
Choć 2 maja 1994 roku był zwyczajnym dniem roboczym, autobusy PKS Gdańsk kursowały według sobotniego rozkładu jazdy. Najprawdopodobniej wynikało to z faktu, że trwała wówczas majówka, dlatego kierowca autosana H9-21 spodziewał się tylko dwóch kursów popołudniowych: Gdańsk - Kartuzy - Zawory i Zawory - Kartuzy - Gdańsk. Mimo długiego weekendu wiele osób podróżowało tego dnia komunikacją miejską. Wracali z pracy, odwiedzali bliskich lub po prostu załatwiali swoje codzienne sprawy. Część gdańszczan wybrało się też nad Jezioro Kłodno, znajdujące się nieopodal przystanku Zawory. To właśnie tam o godzinie 17:50 rozpoczął się feralny kurs. Już po kilku przystankach w autobusie zrobiło się tłoczno, jednak najwięcej osób weszło do pojazdu w Kartuzach. Choć kierowca początkowo nie chciał wpuszczać kolejnych pasażerów, w Żukowie wsiadły jeszcze dwie osoby, a na ostatnim przystanku przed Gdańskiem kolejne osiem. Łącznie w autobusie znajdowało się 74 pasażerów, choć zgodnie z przepisami powinno być ich maksymalnie 39 na miejscach siedzących i 12 na stojących. Kolejnym przystankiem miały być znajdujące się na obrzeżach miasta Kokoszki. Pojazd jednak nigdy tam nie dotarł.
Na 500 metrów przed planowanym przystankiem kierowca autosana postanowił wyprzedzić jadącą przed nim ciężarówkę. Był to prosty odcinek drogi, dlatego manewr nie wydawał się niczym skomplikowanym. Problem stanowił jednak fakt, że w pojeździe znajdowało się zbyt wielu pasażerów, przez co był on znacznie obciążony. Gdy kierowca zwiększył prędkość, nagle doszło do pęknięcia prawej przedniej opony. Rozpędzony autobus zjechał na pobocze i wbił się drzewo na głębokość około czterech metrów. Inni kierowcy jadący tą samą trasą rzucili się pasażerom na ratunek, rozcinając fragmenty zmiażdżonego pojazdu i wyciągając ze środka poszkodowanych. Gdy na miejsce przyjechało pogotowie i straż pożarna, stwierdzono zgon 25 osób. Pięcioro pasażerów zmarło zaraz po przywiezieniu do szpitala, a dwoje kolejnych po kilku dnia. Łącznie w wypadku zginęły 32 osoby, a 14 zostało rannych. Kierowca przeżył katastrofę i odniósł jedynie niezagrażające życiu obrażenia głowy. Niedługo później był w stanie relacjonować dziennikarzom przebieg zdarzenia.
Usłyszałem huk z prawej strony, jak gdyby pękło koło. Potem był tylko pisk opon i nagły skręt w stronę pobocza. Próbowałem utrzymać prosto kierownicę. Nie udało się. Autobus z wielką siłą uderzył w drzewo. Zdążyłem jeszcze krzyknąć do pasażerów, żeby rozbili szyby i jak najszybciej uciekali. Bałem się, że może wybuchnąć paliwo
- mówił gazecie "Głos Wybrzeża", cytowany później przez portal kalendarium.polska.pl.
Po zbadaniu wypadku eksperci doszli do wniosku, że zawiniła nie tylko zwiększona prędkość i przepełnienie pojazdu, lecz także jego stan techniczny. Autosan H9-21 jeździł od 11 lat, jednak na krótko przed zdarzeniem przeszedł gruntowny remont. Mogłoby się wydawać, że dzięki temu pojazd będzie w pełni sprawny, jednak stało się wręcz odwrotnie. Jak się okazało, pęknięta opona już wcześniej była w bardzo złym stanie, jednak mimo tego nikt nie zdecydował się na jej wymianę i wypuszczono autobus na drogę. W związku z tym przed sądem stanął nie tylko kierowca, lecz także dwie osoby z gdańskiego PKS. Wyrok Sądu Rejonowego w Gdańsku ogłoszono w styczniu 1999 roku. Mężczyzna prowadzący autosana został skazany na karę dwóch lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na okres próby czterech lat za umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy i nieumyślne jej spowodowanie. Mistrz stacji obsługi otrzymał karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, a zastępca dyrektora do spraw technicznych usłyszał wyrok 10 miesięcy pozbawienia wolności, również w zawieszeniu na dwuletni okres próby.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.