Pan Kamil miał jechać w pierwszej klasie. Zamiast tego sześć godzin spędził w korytarzu przy toaletach

Kupił bilet na podróż pociągiem PKP Intercity z Gdańska do Katowic w pierwszej klasie, lecz przejazd pozostawiał wiele do życzenia. Zamiast skorzystać z wygodnego fotela, przez sześć godzin siedział na korytarzu przy toaletach. "W trakcie podróży byłem kopany przez pasażerów".

Gazeta Wyborcza dotarła do jednego z klientów PKP Intercity, który w ostatnim czasie miał okazję przejechać się pociągiem "Sobieski" z Gdańska do Katowic. Tej podróży raczej nie będzie wspominał zbyt dobrze, ponieważ nie wyglądała ona tak, jak powinna. Mężczyzna zapłacił za bilet w pierwszej klasie, a w zamian nie otrzymał nawet standardowego miejsca. Dlaczego został wysłany na korytarz? Zdaniem przewoźnika zasady są jasne. 

Zobacz wideo Karnowski: PKP jest dużo mniej punktualne niż kolej w Ukrainie

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Tak wyglądają realia w PKP Intercity. Dopłacił za bilet w pierwszej klasie, a i tak nie mógł usiąść

W rozmowie ze wspomnianym serwisem Pan Kamil zdradził, że gdy kupował bilety, to na przejazd, który go interesował, były już wyłącznie miejsca bez gwarancji siedzenia - zarówno w pierwszej jak i drugiej klasie. Ostatecznie zdecydował się na ten w pierwszej klasie, który był o 27 złotych droższy od pozostałych

W jedną stronę te 27 zł nie robi aż tak dużej różnicy, ale w obie już tak. Kupując bilet, wiedziałem, że nie mam miejscówki, ale liczyłem na to, że usiądę chociaż na chwilę

- zdradził w rozmowie z Gazetą Wyborczą. Niestety, na nadziei się skończyło, ponieważ podczas trwającej sześć godzin podróży, mógł usiąść jedynie na schodkach przy toalecie i przy przejściu między wagonami.

Podróż PKP Intercity stała się koszmarem. Przewoźnik nie widzi problemu 

Miejsce wybrane przez mężczyznę gwarantowało również dodatkowe wrażenie. Był on wielokrotnie uderzany i popychany przez innych pasażerów

W trakcie podróży byłem kopany, niecelowo oczywiście, przez pasażerów, którzy musieli mnie ominąć, żeby dostać się do toalety. Co chwilę też dostawałem w plecy przez rozsuwane drzwi między wagonami. Wiem, że ludzie bez miejscówek siedzieli całą podróż w Warsie, ale ja nie zdążyłem zająć miejsca, został mi tylko korytarz. Niektórzy barykadowali się też w toaletach. (...) W "Sobieskim" ludzie jechali ściśnięci jak sardynki w puszce

- ocenił. Gazeta Wyborcza postanowiła wyjaśnić sprawę, a PKP Intercity w odpowiedzi podkreśla, że pasażerowie otrzymują informację o braku miejsc siedzących i dostępności wyłącznie biletów bez gwarancji takowego miejsca. Ostateczny wybór należy do pasażera, który albo decyduje się na taką opcję, albo szuka innego przejazdu. Według rzecznika prasowego PKP kasjerzy również mają obowiązek poinformowania podróżnego o braku miejsc i wskazania innych połączeń.

Więcej o: