W poniedziałkowy poranek w mediach zawrzało. Wszystko za sprawą pozwu skierowanego w stronę Kingi Rusin. Do sądu wpłynął wniosek od Instytutu Analiz Środowiskowych, którego zdaniem dziennikarka w 2018 roku dopuściła się pomówień publicznych, pertraktując na temat okrucieństwa myśliwych. Teraz także nie zamierza milczeć.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Przed pięcioma laty Rusin zamieściła w mediach społecznościowych wpis, który wywołał niemałą burzę. Dziennikarka od dawna wspiera działania na rzecz ochrony przyrody i jako jawna przeciwniczka polowań postanowiła podzielić się ze światem swoją opinią na temat myśliwych.
Polowanie na jelenie w czasie rykowiska to zbrodnia, a myśliwy nie przepuści żadnej okazji, żeby zabić dla niezrozumiałej satysfakcji, dla głowy, którą powiesi sobie nad łóżkiem, dla szpanu
- napisała w 2018 roku. Choć sprawa już dawno ucichła, teraz może przynieść prezenterce telewizyjnej nieoczekiwane konsekwencje. Kilka dni temu Instytut Analiz Środowiskowych opublikował na Facebooku post, w którym wytłumaczył powód wspomnianego pozwu. Ich obowiązkiem jest walka o dobre imię myśliwych.
Nie ustępujemy w walce z kłamstwem i nienawiścią wobec myśliwych! Lada moment przed krakowskim sądem karnym znajdzie swój finał sprawa prezenterki telewizyjnej, której zarzuca się publiczne pomawianie myśliwych. Popularna ongiś gwiazdka telewizyjna próbowała przypomnieć o sobie postem, w którym strzelanie do jeleni w okresie rykowiska nazwała aktem niewyobrażalnego okrucieństwa, bezmyślności i krótkowzroczności, a same polowania określiła jako hańbę
- czytamy w komunikacie. Co na to Kinga Rusin? Na jej odpowiedź internet nie musiał długo czekać.
Wszystko wskazuje na to, że dziennikarka nie zamierza zmieniać swojego zdania. Na jej Instagramie pojawił się kolejny post ze zdjęciami ukazującymi efekty polowań. Rusin po raz kolejny oznajmiła, że jest temu przeciwna.
Raz jeszcze powtórzę to, pod czym podpisują się miliony Polaków: sprzeciwiamy się zabijaniu dzikich zwierząt dla rozrywki! Zabijanie DZIKICH zwierząt z zimną krwią i to jako hobby, to czyste okrucieństwo, a zwierzęta nie mają w tej nierównej walce szans. Nie mówimy tu o, czasami koniecznych, odstrzałach sanitarnych, ale o zabijaniu dla uciechy i trofeów
- apeluje Rusin. Gwiazda zwróciła także uwagę na powód pozwu, który jej zdaniem jest absurdalny.
Myśliwi chyba sobie kpią, nazywając siebie w medialnych przekazach „prześladowaną mniejszością". To wyjątkowo podłe i cyniczne nadużycie biorąc pod uwagę prawdziwe problemy różnych mniejszości w naszym kraju. Akurat myśliwi to wyjątkowo uprzywilejowana grupa społeczna przypisująca sobie niejako prawo do decydowania o życiu i śmierci w naszych lasach
- dodała. Jak przyznaje dziennikarka, ani ona, ani inni ludzie nie zamierzają odpuścić i wciąż będą walczyć o dzikie zwierzęta, które są "wspólnym narodowym dobrem". Rozprawa sądowa dotycząca wspomnianej wypowiedzi Kingi Rusin ma odbyć się na początku czerwca tego roku.