Niestety cały czas często słyszy się o przypadkach znalezienia porzuconych zwierząt, czy to w lasach, czy przy drogach. Problem ten znacznie nasila się w czasie wakacyjnym, kiedy ludzie nie mają co zrobić z pupilem na czas urlopu. Jakiś czas temu, spacerujący po Beskidach turyści znaleźli - jak sądzili - porzuconego szczeniaczka. Prawda była zupełnie inna.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Sezonowe porzucanie psów wciąż jest dość powszechnym zjawiskiem zarówno w dużych miastach, jak i we wsiach. Nie każdy ma odwagę zaprowadzić swojego czworonoga do schroniska lub znaleźć dla niego nowy, szczęśliwy dom. Na szczęście, ten łamiący serce fakt ma swojego przeciwnika w osobie ludzi, którzy napotkane bezdomne zwierzę biorą ze sobą i próbują zapewnić mu lepsze życie. Do nich zaliczają się pewni turyści, którzy wybrali się na spacer po Beskidach. W planach mieli podziwianie krajobrazu i nabranie trochę świeżego powietrza. Jak jednak donosi portal "Świat Zwierząt", podczas spaceru po popularnym szlaku natrafili oni na małą, włochatą kulkę. Zwierzak do złudzenia przypominał młodego owczarka niemieckiego. Nie potrafił jeszcze zbyt dobrze chodzić, dlatego uznali, że ktoś go tam porzucił. Turyści wiedzieli, że nie mogą odwrócić wzroku i pozostawić malucha na pastwę losu. Nie myśleli długo, zanim postanowili zabrać go ze sobą. W końcu góry nocą nie należą do najbezpieczniejszych środowisk, a w ciemności może kryć się wiele zagrożeń. Po zejściu ze szlaku od razu udali się w stronę najbliższego weterynarza, by sprawdzić, czy ze znalezionym maluchem na pewno wszystko jest w porządku. Nie spodziewali się jednak tego, co specjalista będzie miał im do powiedzenia.
Wystarczyło jedno spojrzenie od eksperta, by wiedział, ze to, co turyści przynieśli do jego gabinetu, nie jest w rzeczywistości szczeniaczkiem. Puchata kulka znaleziona przy szlaku okazała się być bowiem... młodym wilkiem. Kiedy prawda wyszła na jaw, wszyscy zaczęli się zastanawiać, jak w najlepszy sposób zwrócić mamie jej maluszka. Na szczęście do akcji wkroczyli eksperci ze Stowarzyszenia dla Natury "Wilk". Wspólnie z turystami ustalili, w którym dokładnie miejscu znaleźli małego wilczka. Jak możemy przeczytać w facebookowym poście członków stowarzyszenia:
Wiemy i rozumiemy, że trudno odróżnić wilcze szczenię od szczeniaka psa w typie owczarka niemieckiego, szczególnie gdy ma ono niecałe dwa tygodnie. Nie winimy osób, które chciały mu pomóc i zabrały go do lekarza weterynarii. To, co dla nas, mających ponad 20-letnie doświadczenie w badaniach nad wilkami, jest oczywiste, nie musi takie być dla przypadkowego turysty