Darmowe laptopy przeznaczone są dla uczniów klas czwartych szkoły podstawowej. Część placówek otrzymała już obiecane sprzęty i teraz przekazuje je dzieciom, których rodzice muszą podpisać odpowiednią umowę. Zagadkę stanowi jednak pewna naklejka znajdująca się na komputerach. Jeden z rodziców pyta: "O co chodzi?".
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Jeden z czytelników serwisu Fakt, zdradził, że we wrześniu jego syn rozpoczął naukę w czwartej klasie podstawówki, a w ich ręce zdążył już trafić darmowy sprzęt wspomagający edukację. Gdy mężczyzna otworzył pudełko, aby sprawdzić stan sprzętu przed podpisaniem papierów, zaniemówił. Jak twierdzi, na obudowie komputera zobaczył sporej wielkości naklejkę z napisem: "Krajowy Plan Odbudowy. Współfinansowano przez Unię Europejską NextGenerationEU". Dla niego był to duży szok, ponieważ jak twierdzi: "byłem pewien, że zarówno Morawiecki, jak i Czarnek, mówili, że dzieci dostaną laptopy z rządowych pieniędzy".
"O co chodzi?"
- zapytał redakcję ojciec jednego z uczniów. Już dawno było wiadomo, że na laptopach pojawi się polskie godło oraz napis "Rzeczpospolita Polska", czyli oznakowanie, które ma m.in. zapobiegać sprzedaży. Jednak dlaczego na sprzęcie widnieje także naklejka KPO? Tym bardziej w sytuacji, w której Bruksela, w związku z trwającym sporem, odmawia uruchomienia funduszy dla Polski. Okazuje się, że istnieje na to prosta odpowiedź.
Naklejka z logiem Unii Europejskiej i informacją o tym, że komputery zostały zakupione z KPO, jest w pewien sposób wypełnieniem wymogów UE. Według serwisu Next sytuacja wygląda tak, że część wydatków zapisanych w Krajowym Planie Odbudowy jest prefinansowana przez Polski Fundusz Rozwoju. Natomiast zdaniem senatora, Bogdana Klicha, to element manipulacji partii rządzącej.
To jest groteska w czystej formie, bo Polska tych pieniędzy jeszcze nie dostała. To najbardziej dosadny przykład wielkiej manipulacji, jaką PiS robi wokół środków z KPO. Z własnej winy nie pozyskał z nich ani euro, ale już je wydaje
- skomentował Klich, cytowany przez Gazetę Wyborczą. Wygląda na to, że rząd informuje, iż kupuje uczniom laptopy, które ci otrzymują całkowicie za darmo, a w rzeczywistości liczy na zwrot tych pieniędzy ze strony UE. Ciężko w tym przypadku nie mówić o świadomym działaniu, ponieważ jednym z warunków ewentualnego zwrotu środku jest właśnie prawidłowe oznaczenie komputerów naklejkami o dofinansowaniu z UE.