Spadające gwiazdy robią duże wrażenie prawie na każdym, nawet jeśli astronomia nie należy normalnie do naszych zainteresowań. Poza tym, że jest to piękne zjawisko, warto wiedzieć też co nieco na jego temat. Przede wszystkim dobrze jest wiedzieć, że w rzeczywistości są to roje meteorów, a konkretnie drobinki lodu i materiałów skalnych powstające w wyniku rozpadu komety lub planetoidy. W najbliższym czasie na naszym niebie zagoszczą konkretnie Leonidy. Czym się one wyróżniają?
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Jak podaje portal Teleskop.pl, Leonidy pochodzą od komety 55P/Tempel-Tuttle odkrytej w 1865 roku przez Wilhelma Tempela i Horacego Tuttlea. Obserwować je można każdego roku w listopadzie, a konkretnie między 10. a 23. dniem tego miesiąca. Szczyt ich aktywności przypada natomiast w nocy z 17 na 18 listopada. To właśnie wtedy powinniśmy uważniej przyjrzeć się nocnemu niebu na wschodzie. Znajduje się tam wówczas gwiazdozbiór Lwa, z którym związane są Leonidy - stąd też zresztą ich nazwa. Zakładając, że pogoda w tym terminie dopisze, spadające gwiazdy powinny być zauważalne gołym okiem, choć na obserwację warto zabrać też lornetkę. Ułatwi nam ona zlokalizowanie radiantu roju. Dodatkowo dobrze jest udać się w miejsce oddalone od sztucznych świateł większych miast. Sprzyjać nam będzie nasz księżyc, którego tarcza będzie oświetlona tylko w 23 procentach.
Leonidy to najszybszy rój meteorów, przynajmniej jeśli chodzi o zjawiska, które udało nam się dotąd poznać. Meteoroidy osiągają wówczas prędkość nawet do 72 kilometrów na sekundę. Warto dodać, że intensywność zjawiska zależy od odległości komety 55P/Tempel-Tuttle od Słońca. Im jest ona mniejsza, tym większe nasilenie. Mówimy wówczas o deszczu Leonidów i zaobserwować możemy wtedy nawet 3000 meteorów na godzinę. Takie przypadki po raz ostatnio zdarzały się w latach 1998-2002, a na kolejne będziemy musieli najprawdopodobniej poczekać aż do 2031 roku. Oczywiście nie oznacza to, że tegoroczne Leonidy nie zasługują na uwagę. Oczekuje się, że w trakcie szczytu pojawi się 10-15 spadających gwiazd na godzinę. Jest to więc liczba znacznie mniejsza od wspomnianej powyżej, ale warto przekonać się osobiście, że taka intensywność też robi wrażenie.