Zwracając się do specjalisty, liczymy na udzielenie profesjonalnej pomocy. Część zawodów jednak wymaga nie tylko doświadczenia, lecz także odpowiedniego wykształcenia. Niestety, niektórzy wybierają drogę na skróty, ale zazwyczaj prędzej czy później za to płacą. O sprawie fałszywego adwokata z Jastrzębia-Zdroju zrobiło się głośno w mediach w maju zeszłego roku. Choć od tamtej pory minęło już trochę czasu, to postępowanie z tym związane wciąż się toczy.
50-letni wówczas jastrzębianin podający się za adwokata został aresztowany 23 maja 2023 roku. Z wykształcenia jest mechanikiem, ale najwyraźniej w którymś momencie swojego życia zamarzył o zostaniu mecenasem. Jak dowiadujemy się z komunikatu opublikowanego w zeszłym roku przez Policję Śląską, mężczyzna w 2016 roku zgłosił się do notariusza z podrobionym dyplomem uczelni wyższej. Notariusz nie rozpoznał fałszerstwa, w związku z czym wydał uwierzytelnienie oryginalności dokumentu. Aspirujący adwokat wykorzystał fałszywy dokument w 2017 oraz 2018 roku i przedstawił go członkom Okręgowej Izby Adwokackiej podczas przystępowania do egzaminu adwokackiego, ale dwukrotnie nie udało mu się go zdać. Zaliczył go dopiero za trzecim razem w 2019 roku i tym samym został wpisany na listę adwokatów prowadzoną przez Izbę Adwokacką. Od 2020 roku natomiast odpłatnie oferował usługi adwokackie.
50-latek prowadził sprawy karne, cywilne, majątkowe, gospodarcze, materialne, jak i sprawy wobec osób nieletnich
- uściślała st. asp. Halina Semik, cytowana przez portal Rybnik Nasze Miasto. Semik dodała także, że mężczyzna w imieniu zgłaszających się do niego osób prowadził sprawy przed organami ścigania czy organami państwowymi. Jastrzębianin był ceniony przez swoich klientów i odnosił sukcesy, ale w końcu sprawa wyszła na jaw. Według ustaleń "Faktu", do zdemaskowania fałszywego adwokata prawdopodobnie przyczynił się donos byłej żony. Co zatem w związku z tym grozi mężczyźnie?
W momencie aresztowania 50-latek usłyszał cztery zarzuty dotyczące użycia jako autentycznych podrobionych dokumentów, usiłowania wyłudzenia i wyłudzenia poświadczenia nieprawdy przez podstępne wprowadzenie w błąd funkcjonariuszy publicznych. Mężczyzna został objęty policyjnym dozorem i zastosowano wobec niego poręczenie majątkowe. Obowiązuje go również zakaz opuszczania kraju. Obecnie jednak przebywa na wolności za poręczeniem majątkowym w wysokości 30 tysięcy złotych, oczywiście z zakazem wykonywania zawodu. Sprawa nie jest też jeszcze zamknięta, a śledztwo przedłożono do 8 października 2024 roku.
Gromadzimy materiał dowodowy, sukcesywnie pozyskiwane są akta postępowań cywilnych i karnych, w których uczestniczył podejrzany. Jest to bardzo obszerny materiał, obejmujący ponad 200 spraw, który wymaga dalszej drobiazgowej analizy. Następnie planowane jest przesłuchanie osób, które reprezentował podejrzany
- wyjaśnia w rozmowie z "Faktem" Aleksander Duda, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Jeśli zaś chodzi o dalsze konsekwencje, to podejrzanemu grozi kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.