Zmiana wieku emerytalnego w Polsce to w ostatnim czasie coraz głośniejszy temat. Rząd sprawi, że będziemy musieli pracować dłużej? Jest jasna deklaracja minister Marleny Maląg.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Aktualny wiek emerytalny to 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Na jednej z konferencji prasowych z udziałem minister rodziny Marleny Maląg i prezesa ZUS prof. Gertrudy Uścińskiej znów wszczęto dyskusję na temat jego podniesienia. Okazuje się bowiem, że rząd nie przewiduje tego typu sytuacji, jednak rekomenduje dłuższe pozostawanie na rynku pracy, do czego mają zachęcać różnego rodzaju rozwiązania i przywileje dla osób, które po osiągnięciu wieku emerytalnego pozostają aktywni zawodowo.
Nie po to przywracaliśmy wiek emerytalny (60 lat dla kobiet, 65 lat dla mężczyzn), aby teraz pracować nad jego wydłużeniem
- przekazała szefowa resortu.
Najnowsze statystyki wskazują, iż ludzie coraz chętniej korzystają z możliwości kontynuowania pracy po 60 i 65 roku życia, a największą zachętą do takiego działania jest wysokość emerytury, która wzrasta wraz z ilością przepracowanych lat.
Waloryzacja emerytur i rent przeprowadzana jest co roku. Wzrost świadczeń ma na celu zrekompensowanie seniorom wzrostu cen i kosztów życia. W 2023 wskaźnik waloryzacji ostatecznie wyniósł aż 14,8 proc., co skutkowało podwyżką świadczeń dla seniorów aż o 250 zł. Wyższe kwoty zaczęły obowiązywać od 1 marca tego roku, w związku z czym minimalna emerytura oscyluje obecnie na kwotę 1588,44 zł brutto, czyli 1445,48 zł netto. Prognozy dotyczące kolejnych waloryzacji dla niektórych mogą być rozczarowujące. Zakłada się, iż w 2024 roku wskaźnik ma wynieść 10,9 proc., natomiast w 2025 roku świadczenia mają wzrosnąć tylko o 5,77 proc. W kolejnych latach wskaźnik waloryzacji nie powinien przekraczać 5 proc. Zgodnie z przewidywaniami od 1 marca 2024 roku seniorzy otrzymaliby emeryturę w wysokości 1750,30 zł brutto.