Praca w gastronomii na pewno nie należy do lekkich, niezależnie od stanowiska. Mogłoby to zatem w pewnym stopniu tłumaczyć, dlaczego trudniej znaleźć pracowników. Sytuacja we Włoszech jest jednak nieco bardziej złożona, a brak chętnych jest tylko częścią problemu. Restauratorzy mają również kłopot z akceptacją ich warunków zatrudnienia, przy czym wcale nie chodzi o to, że oferowane pensje są zbyt niskie.
O wspomnianym nietypowym sposobie rekrutacji kelnerów poinformowała włoska gazeta "Gazzetta Matin". Według doniesień dziennika dotyczy to bistro Saint-Vout w miejscowości Aosta na północy Włoch. Właściciel restauracji, Luca Tentoni, opublikował na swoich kanałach w mediach społecznościowych prośbę o polecenie osoby zainteresowanej podjęciem pracy w jego lokalu. Jeśli przedstawiony kandydat zostanie ostatecznie zatrudniony, osoba polecająca otrzyma od restauratora bon o wartości 300 euro, czyli około 1300 złotych. Będzie można go zrealizować w Saint-Vout lub w sklepie odzieżowym Blooker. Skąd jednak pomysł na taki apel? Tentoni twierdzi, że dotąd zawiodły go tradycyjne metody rekrutacji.
Szczerze mówiąc, nie wiem już, jak szukać pracowników. Zamieściliśmy ogłoszenia na specjalistycznych stronach i w mediach społecznościowych, ale otrzymaliśmy tylko jedną odpowiedź
- wyjaśnia restaurator w rozmowie z "Gazzetta Matin". Jednocześnie podkreśla, że głównym problemem jest brak chętnych do podjęcia stałej pracy. Aplikujących kandydatów w większości przypadków interesuje tylko praca dorywcza w weekendy. Tentoni zaznacza też, że na podobną sytuację skarżą się również jego koledzy z branży. Czy jednak dotyczy to wyłącznie Włoch? Okazuje się, że w Polsce też nie jest najlepiej, choć u nas chodzi konkretnie o pracowników sezonowych.
O problemach ze znalezieniem pracowników na sezon w branży gastronomiczno-hotelarskiej informował m.in. portal money.pl latem zeszłego roku, powołując się na doniesienia Tatrzańskiej Izby Gospodarczej (TIG).
Kiedyś siłą sezonową byli studenci, ale już dawno zniknęli. Sami Polacy potrafią świetnie obchodzić się z socjalem. Przed wprowadzeniem 500 plus do podstawowych prac garnęły się kobiety z okolicznych wiosek. Po roku obowiązywania programu zrezygnowały z tego i wolą brać świadczenia socjalne
- wyjaśniała wówczas Agata Wojtowicz, szefowa TIG, cytowana przez portal. W tym roku natomiast już teraz pojawiły się zaniepokojone głosy o braku chętnych do zbierania owoców.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.