Serial "Seks w wielkim mieście" zapisał się na kartach historii jako legenda. Według kulturoznawców to właśnie on jako jeden z kluczowych elementów lat 90. otworzył przed zwykłymi, szarymi ludźmi drzwi do kolorowego - i niewątpliwie wielkiego -świat mody. Carrie, Samantha, Miranda i Charlotte stały się enigmatycznymi ikonami, z którymi każda z nas chciała się przyjaźnić. I choć od premiery pierwszego sezonu minęło już blisko 27 lat, trendy znów odwróciły się w stronę bohaterek. Tym razem jednak nie chodzi o ekstrawaganckie stroje szalonej felietonistki, a o pełne romantycznych uniesień, elegancji i urokliwych akcentów styl Charlotte York.
Gdybyśmy mieli stworzyć tablicę inspiracji dla każdej z czterech bohaterek "Seksu w wielkim mieście" przy Charlotte York postawilibyśmy książki Jane Austen, miliony bladoróżowych kwiatów, sznur pereł i opaski zabarwione kolorem mlecznej bieli. W stylu preppy przeważają klasyczne fasony, w których nie ma miejsca ani na szaleństwo, ani na przypadkowość. Taka właśnie była Charlotte, a jej ducha doskonale oddawała gładko zaczesana fryzura z delikatnym twistem przy końcach.
Lob sięgający okolic obojczyka, podrasowany tępym cięciem z ledwo widocznymi warstwami idealnie wpasowuje się w nowoczesny look dziewczyny z sąsiedztwa, a jego kokieteryjny akcent można nazwać kalką magazynów promujących markę Ralph Lauren - a wraz z nią styl old money. W nowym rozumieniu fryzura Charlotte to nie tylko inspiracja dla kobiet zapuszczających włosy, ale także pomysł na cięcie, którym można się bawić - nawet jeśli miałoby zależeć to wyłącznie od naszego nastroju.
Cięcie w stylu Charlotte jest mało wymagające, a jego ułożenie wymaga równie minimalnego wysiłku. Spektakularny efekt osiągniemy nawet za pomocą szybkiego ruchu suszarki i okrągłej szczotki do włosów. Ostatecznie zależy nam przecież przede wszystkim na tym, by fryzura wyglądała schludnie i elegancko - musi być zatem odpowiednio wygładzona.
Doskonałą alternatywą dla klasycznej wersji jest mały twist w stylu vintage. Osiągniemy go, zawijając dodatkowo końce pod spód. Zabieg ten doda fryzurze objętości w stylu lat 50., a jednocześnie obniża ryzyko nudy i przestarzałości. Ale to nie wszystko - bo można też na odwrót. Odwiń końce do zewnątrz, a już nigdy nie będziesz musiała się martwić o to, że wyglądasz zbyt pospolicie (cokolwiek to znaczy).
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.