Pasjonaci sportów ekstremalnych zawsze poszukują nowych źródeł wrażeń. Tradycyjne stoki narciarskie nie zawsze są dla nich wystarczające. Wtedy właśnie z pomocą przychodzi heliskiing i heliboarding, czyli śnieżna rozrywka dla najbardziej doświadczonych i wysportowanych. Przyda nam się tu również spory zapas gotówki, który możemy przeznaczyć na przyjemności. W grę wchodzi bowiem wynajęcie helikoptera.
Jak można się domyślać, nazwa heliskiing powstała z połączenia angielskich określeń helikoptera i narciarstwa. Heliboarding oczywiście zastępuje narciarstwo snowboardingiem. Jak donosi portal skiinfo.pl, obie te formy polegają na dotarciu na szczyt przy pomocy śmigłowca zamiast kolei linowej. Gdy helikopter ląduje na miejscu, pasażerowie wysiadają. Potem pozostaje nam zjazd trasą niedostępną dla większości narciarzy i snowboardzistów. Większość z nich jest zatem raczej trudna, ale na szczęście nie oznacza to, że heliskiing jest zarezerwowany wyłącznie dla profesjonalistów. Średni poziom zaawansowania i dobra kondycja fizyczna powinny być wystarczające, jeśli zjeżdżamy z przewodnikiem, co zresztą jest zdecydowanie zalecane.
Choć tego rodzaju usługi oferuje się od połowy lat 60. ubiegłego wieku, to dopiero teraz zyskują większą popularność. Ma to duży związek z faktem, że helikoptery są coraz większe, a co za tym idzie, mogą pomieścić więcej pasażerów. To z kolei wpływa na obniżenie kosztów wynajęcia śmigłowca dzięki rozłożeniu ceny na kilku uczestników wyprawy. Mimo to powinniśmy liczyć się wydatkiem w wysokości ponad 250 euro na osobę.
Gdzie można wybrać się na taki ekscytujący zjazd? Zermatt i góra Matterhorn w Szwajcarii to jedne z najpopularniejszych kierunków dla osób chcących spróbować heliskiingu. Sporym zainteresowaniem cieszą się także Freeride w Livigno we Włoszech czy Baqueira Beret w Hiszpanii. Usługi tego rodzaju są oferowane także w Gruzji, choć skiinfo.pl zaleca zachować tu ostrożność. Jest to zresztą dobre podejście zawsze, gdy wybieramy się na heliskiing lub heliboarding. O potencjalnych zagrożeniach z nimi związanych najlepiej świadczy fakt, że w Austrii i Francji w zdecydowanej większości miejsc tego rodzaju zjazdy są zabronione. "Wprost" zwraca także uwagę na to, że wypadki zdarzają się tu nawet doświadczonym sportowcom. Zaledwie tydzień temu (22 stycznia) w Kolumbii Brytjskiej w Kanadzie zginęło trzech spośród siedmiu pasażerów helikoptera firmy oferującej usługi heliskiingu.