Biorąc pod uwagę informacje o osławionych kolejkach do sanatorium, mogłoby się wydawać, że nikt z chętnych nie powinien rezygnować z takiego pobytu. W życiu układa się jednak różnie i czasami nie mamy na to po prostu wpływu. Warto wiedzieć więc zawczasu, jak powinniśmy postępować w takich sytuacjach i z jakimi konsekwencjami musimy się liczyć.
Narodowy Fundusz Zdrowia ściśle określa czas leczenia w sanatorium. Portal Infor podkreśla jednak, że pacjent ma prawo skrócić swój pobyt, przy czym nie zawsze takie sytuacje będą rozpatrywane tak samo. Za uzasadnione przerwanie wizyty będą uznane przypadki, gdy:
Zobacz też: Sanatorium w ramach NFZ aż dwa razy w roku? Seniorzy na to czekają. Resort zdrowia odpowiada
W tych okolicznościach wysokość częściowej odpłatności za pobyt w sanatorium jest pomniejszana o kwotę stanowiącą iloczyn liczby dni (pełne doby), o które skrócona została wizyta. W pozostałych przypadkach często będziemy musieli uiścić dodatkową opłatę. Wynika to z faktu, że nasz pobyt w szpitalu uzdrowiskowym finansuje NFZ, a w momencie rezygnacji pacjenta placówka nie dostaje wynagrodzenia, co oznacza dla niej straty finansowe. W związku z tym sanatoria mogą uwzględniać opłatę "zabezpieczającą" w swoich regulaminach. Jak natomiast wygląda to, gdy o konieczności rezygnacji wiemy już przed wyjazdem?
NFZ wyjaśnia na swojej oficjalnej stronie, że w przypadku rezygnacji z leczenia uzdrowiskowego należy bezzwłocznie odesłać do oddziału NFZ właściwego dla naszego miejsca zamieszkania oryginał skierowania na leczenie uzdrowiskowe. Ponadto powinniśmy dołączyć do niego pisemne uzasadnienie i udokumentowanie rezygnacji odpowiednim dokumentem. Jest to istotne dla oceny zasadności naszej rezygnacji. Jeśli dokumenty faktycznie potwierdzą konieczność przesunięcia leczenia, Fundusz może na to przystać, ale w grę wchodzi tylko przesunięcie o maksymalnie dwa turnusy. Niemożliwa jest zmiana w ten sposób np. terminu zimowego na letni. Rezygnacja, która nie zostanie uznana za zasadną, będzie skutkować odesłaniem skierowania do lekarza kierującego nasze leczenie, o czym również zostaniemy poinformowani. Co ważne, jako rezygnację NFZ rozumie każdą prośbę o zmianę (zarówno miejsca, jak i terminu leczenia), nawet jeśli w piśmie zaznaczymy, że nie rezygnujemy z samego leczenia.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.