Kilka dni przed ślubem para z Krakowa dostała informację od hotelu, że koszty imprezy wzrosły. Okazało się, że kwota była ogromna, biorąc pod uwagę fakt, że za niespełna 90 godzin miała odbyć się impreza. Wszystkiemu winna miała być inflacja. Tej imprezy z pewnością nie zapomną do końca życia. A jaki był jej finał? Historia może być ostrzeżeniem dla innych osób planujących ślub.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Wesele to jedno z ważniejszych wydarzeń w życiu dwóch zakochanych osób. To właśnie wtedy para młoda bawi się z najbliższymi osobami, świętując tak piękny moment. Kilka dni przed ślubem oraz weselem atmosfera z pewnością jest nerwowa i nieco napięta - każdy chce, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Tak też było w przypadku pewnej pary z Krakowa w 2020 roku, lecz tutaj napięta atmosfera zaczęła być 4 dni przed imprezą, a wszystko z powodu listu, który otrzymali od prawnika hotelowego. Czytając go, byli załamani, ponieważ zażądano od nich uiszczenia dodatkowych opłat i to niemałych. Hotel chciał prawie 9 tysięcy złotych, a powodem była inflacja. Jak potoczyła się historia? Ta sytuacja przeistoczyła się w aferę, o której mówił niemalże każdy.
Jak czytamy na stronie fakt.pl, kwota została dopłacona w terminie, ponieważ młodzi nie chcieli psuć całego wydarzenia, lecz nie zostawili tej sytuacji. Gdyby takowy list przyszedł do nich pół roku wcześniej, z pewnością dogadaliby się z hotelem i restauracją, jednak 4 dni przed weselem to stanowczo za mało.
Proceder jest obrzydliwy i forma także. Gdyby pół roku, ba, miesiąc temu powiedzieli, że coś im brakuje, pewnie byśmy się dogadali
- komentował pan młody, fakt.pl. Po uroczystości para postanowiła pokierować się do sądu i to właśnie na sali sądowej odbył się finał całej historii. Na szczęście sąd przyznał rację młodemu małżeństwu, a hotel musiał zwrócić im całą kwotę. Zawsze warto być świadomym i walczyć o swoje prawa. Ta para z Krakowa to zrobiła i odzyskała swoje pieniądze.