• Link został skopiowany

Do tego domu duchowny nie wejdzie nawet po kolędzie. "Nigdy więcej nie chcemy widzieć tego księdza"

Coroczna wizyta duszpasterska już od jakiegoś czasu jest obiektem sporych kontrowersji. Coraz więcej osób decyduje przeciwko przyjmowaniu księdza i kolędników. Do tego grona dołączyła w zeszłym roku pani Anna. W liście opisała swoją historię, która ją do tego przekonała.
Kolęda (zdjęcie ilustracyjne)
Fot. Tomasz Wiech / Agencja Wyborcza.pl

Czas na wizyty coroczne duszpasterskie już się rozpoczął. Ta tradycja jednak w ostatnich latach spotyka się z ogromną kontrowersją. Coraz więcej chętnych rezygnuje z przyjmowania księdza do domu. Pewna kobieta postanowiła podzielić się swoją historią, która wydarzyła się w 2022 roku w trakcie kolędy.

Zobacz wideo Jak wygląda kolęda w 2023 roku? "Ludzie nie przyjmują księdza"

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Kolęda skończyła się łzami. Małżeństwo dołączyło do grona osób nieprzyjmujących wizyty duszpasterskiej

Wizyta duszpasterska to zwyczaj, który wywodzi się z wiary katolickiej. Wówczas diakon lub proboszcz wraz z kolędnikami odwiedzają domy wiernych. Zazwyczaj po wejściu ksiądz odmawia modlitwę, po czym przechodzi do pobłogosławienia lokalu i jego domowników. To jedno z najważniejszych duchowych wydarzeń w roku. Jak jednak pewnie większość osób wie, od jakiego czasu wzbudza ona spore kontrowersje. Pojawia się coraz więcej głosów, według których odbywa się tylko po to, by ściągnąć pieniądze od parafian. Są oczywiście duchowni, którzy odmawiają przyjęcia kopert, o czym pisaliśmy w jednym z naszych artykułów. Niestety nie mówimy tu o ich przeważającej liczbie, więc wiele osób odmawia kolędy. Jedną z takich jest pani Anna, która swoim liście do redakcji Kobiecych Inspiracji, opisała sytuację z ubiegłorocznej kolędy. Wyznała, że była to ostatnia wizyta duszpasterska, jaką przyjęła. Kobieta jest szczęśliwą mężatką i matką dwójki dzieci, 15-letniej córki i 7-letniego syna. Jakiś czas temu przenieśli się ze wsi do jednego z największych miast w Polsce. W swoim liście wyznała, że jej ostatnie spotkanie z księdzem zakończyło się łzami.

Ksiądz i kolędnicy mają zakaz wstępu do jej domu. Nie chce popełnić dawnego błędu

Co takiego wydarzyło się podczas wizyty? Na początku roku rodzina przyjęła gości. Ksiądz był młodym mężczyzną, co tylko wzbudziło zaufanie domowników. Byli przekonani, że będzie to przyjemne i lekkie spotkanie. Wspólne przygotowali dom do wizyty, a Anna nawet upiekła ciasteczka. Już jednak na samym początku duchowny wzbudził mieszane uczucia u małżeństwa. Wszystko przez bardzo osobiste pytania, które zaczął zadawać. Pytał o wiek dzieci, staż małżeństwa, a nawet o to, czy mieszkali ze sobą przed ślubem. To jednak był dopiero wierzchołek góry lodowej. Ksiądz zapytał bowiem następnie o parafię, w której udzielono im ślubu. Kobieta odpowiedziała, że są po ślubie, ale cywilnym. Duszpasterz po jej słowach nie próbował nawet ukryć pogardy. Szybko zaczął rzucać bardzo nieprzyjemne docinki w stronę pary. Twierdził, że tak naprawdę nie są małżeństwem, a ich dzieci są "zrodzone z grzechu". Mąż kobiety postanowił zareagować i wyprosił księdza z mieszkania. Po wyjściu para stwierdziła, że dopóty ksiądz będzie pełnił służbę w ich parafii, nie będą przyjmować kolędy.

Nigdy więcej nie chcemy widzieć tego księdza

- wyznała Anna.

Więcej o: