Popularność mediów społecznościowych chętnie wykorzystują różni specjaliści, aby dzielić się wiedzą ze swojej dziedziny. Do tego trendu dołączyli także niektórzy duchowni, a do najpopularniejszych z nich należy ksiądz Piotr Jarosiewicz. To właśnie on zabrał głos w kwestii trwałości małżeństwa po śmierci i tego, czy naszych bliskich w ogóle wówczas spotkamy. Niektórzy użytkownicy byli zaskoczeni jego odpowiedzią.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Dyskusję na temat małżeństwa po śmierci zainicjowało pytanie jednej z internautek o to, czy jej mąż nadal będzie jej mężem "na tamtym świecie". Ks. Jarosiewicz w pierwszej kolejności odniósł się do treści samej przysięgi małżeńskiej, która wyraźnie mówi: "nie opuszczę cię aż do śmierci". Już z tego dość jasno wynika, że w momencie zakończenia życia jednego z małżonków przysięga przestaje obowiązywać. Ponadto kapłan zwrócił uwagę na zapis z Pisma Świętego, a konkretnie fragment z Ewangelii świętego Łukasza (Łk 20,35). Dowiadujemy się z niego, że ludzie w niebie nie żenią się i nie wychodzą za mąż:
Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić.
Wynika to z faktu, że cała miłość z partnera czy dzieci będzie przekierowana na Boga. Duchowny nazwał to wektorem miłości. Internautom jednak nie do końca spodobała się przedstawiona wizja.
W komentarzach pod omawianym nagraniem pojawiło się wiele zmartwionych głosów.
Zatem to bardzo smutne
Trochę strasznie to brzmi. Mam dziecko, żonę i miałbym ich nie znać
Oczywiście Bóg jest najważniejszy! Ale to oznacza, że moja rodzina w niebie będzie mi obojętna? Bardzo smutne
- czytamy w komentarzach. Warto jednak zaznaczyć, że ks. Jarosiewicz podkreślił również w filmiku, że zgodnie z naukami teologicznymi w niebie mamy spotkać swoich bliskich. Zmienią się natomiast nasze uczucia, więc to wciąż może być powodem do zmartwień i wątpliwości. Mimo to zdarzyły się też osoby, które do tematu podeszły odrobinę bardziej pozytywnie, a przynajmniej humorystycznie.
Mój to będzie udawał, że mnie nie poznaje
- napisała żartobliwie jedna z użytkowniczek.