Nie zostali wpuszczeni na pokład samolotu o czasie. Teraz chcą odszkodowania. Przewoźnik komentuje

Do nietypowego zdarzenia doszło na przestrzeni ostatnich tygodni na lotnisku w Katowicach. Część osób, która miała udać się do Londynu samolotem linii Ryanair, niestety nie została wpuszczona na pokład. Powód wydaje się kuriozalny. Chodzi o 89 osób.

Podróże samolotami cieszą się popularnością. To właśnie w ten sposób możemy szybko i stosunkowo tanio dostać się do niemalże dowolnego miejsca na świecie. Loty wiążą się jednak z pewnym aspektami, które - jak się okazuje - mogą być odrobinę problematyczne w niektórych sytuacjach. Decydując się na podróż samolotem, jako pasażerowie musimy stawić się na lotnisku kilka godzin przed planowanym wylotem. Kontrole różnego rodzaju zajmują sporo czasu, więc należy o tym pamiętać. Niestety czasami nawet punktualne pojawienie się w porcie może okazać się niewystarczające. Coś na ten temat wiedzą podróżni z Katowic, którzy mieli w planach wylecieć do Londynu.

Zobacz wideo Blanka Lipińska psioczy na jedzenie w samolocie

Lotnisko w Katowicach bez prądu. Przez usterkę ucierpieli pasażerowie 

Dokładnie 17 marca 2024 roku na lotnisku w Katowicach miała miejsca awaria. Ponad godzinna przerwa w dostawie prądu sprawiła, że pasażerowie lotu do Londynu nie byli w stanie wejść na pokład samolotu. Zgodnie z rozkładem podróż miała rozpocząć się o 6:40, więc wielu pasażerów pojawiło się na lotnisku już około 4 nad ranem. Brak prądu sprawił jednak, że kontrole pasażerskie były opóźnione i pracownicy lotniska mogli przepuścić podróżujących dalej dopiero o godzinie 6:05.

Niestety, ale 89 osób "odbiło się" od drzwi samolotu, ponieważ personel pokładowy nie zgodził się na ich wpuszczenie. Bagaże poszkodowanych osób zostały wypakowane i samolot odleciał do Londynu. Ci, którzy zostali na lotnisku w Pyrzowicach, żądali zwrotu kosztów. Piotr Adamczyk, rzecznik Katowice Airport przeprosił i zachęcił do złożenia formularza reklamacyjnego na stronie lotniska.

Odpowiedź Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego nie była jednak przychylna pasażerom. Okazało się, że niewpuszczenie pasażerów na pokład samolotu było decyzją przewoźnika, a nie lotniska, więc port nie będzie ponosił za to odpowiedzialności. Jak więc w całej sytuacji zachował się Ryanair?

89 oburzonych osób żąda zwrotu pieniędzy. Przewoźnik komentuje

Pasażerowie odezwali się również do samego przewoźnika i złożyli reklamację. Niestety - jak się okazuje - ze względu na to, że lot teoretycznie odbył się bez żadnych problemów, formularze są automatycznie odrzucane. 

To przewoźnik powinien zwrócić koszty nam i sam ubiegać się następnie o zwrot od GTL. Próbowałem złożyć wniosek o zwrot kosztów i odszkodowanie na stronie Ryanaira, ale problem polega na tym, że lot ma status 'zrealizowany bez utrudnień' i automatycznie wniosek nie zostaje przyjęty. Jest do tego specjalny formularz, ale w naszym przypadku nieaktywny

- mówił Gazecie Wyborczej jeden z poszkodowanych pasażerów. Jak jednak odpowiada Ryanair? Przewoźnik nie widzi problemu, nie przeprasza i nie przewiduje na ten moment żadnych zwrotów.

We wszystkich naszych komunikatach przed wylotem wyraźnie powtarzamy, że pasażerowie muszą być na lotnisku co najmniej dwie godziny przed planowaną godziną odlotu. Aby mieć pewność, że wejdziemy na pokład i odjedziemy punktualnie, stanowiska odprawy zamykają się na 40 minut przed planowanym czasem odlotu, a wszyscy pasażerowie powinni stawić się przy bramce wejściowej co najmniej 30 minut wcześniej. Ryanair nie ponosi odpowiedzialności za opóźnienia, które mogą wystąpić podczas kontroli bezpieczeństwa na lotnisku. W takim przypadku nie przysługuje ci zwrot pieniędzy, ponieważ nie przybyłeś na lot na czas. Dziękujemy, że zdecydowałeś się na lot liniami Ryanair i nie możemy się doczekać, aby powitać się na kolejnym locie w przyszłości

- odpowiedź przewoźnika cytuje Gazeta Wyborcza. Jak sprawa finalnie zostanie rozwiązania? Tego jeszcze nie wiemy, lecz miejmy nadzieję, że poszkodowani podróżni uzyskają jakąkolwiek pomoc. 

Więcej o: