W niedzielny poranek 26 marca fundacja Epicrates otrzymała nietypowe zgłoszenie. Mieszkaniec gminy Chynów znalazł przy rowie melioracyjnym żółwia. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zwierzę było naprawdę sporych rozmiarów i ważyło 10 kg. Jak się później okazało, ten gatunek nie występuje w Polsce. Fundacja poinformowała o tym zdarzeniu na swoim profilu na Facebooku oraz zapewniła, że żółw zostanie zbadany przez specjalistów.
Znalezione pod Warszawą zwierzę to żółw jaszczurowaty. W Polsce bardzo ciężko na nie trafić, ponieważ nie jest to ich naturalne środowisko. Jak można przeczytać na stronie terrarium.com ten gad występuje głównie w Ameryce Północnej, Środkowej i Południowej. Żywi się małym zwierzętami, bezkręgowcami i padliną, jednak co ciekawe, stanowi zagrożenie także dla ludzi. Gdy wyczuje niebezpieczeństwo, nie chowa się w skorupie, tylko atakuje, a jego ugryzienie może być tak silne, że potrafi odgryźć palec. Z informacji podanej przez fundację Epicrates wynika, że znaleziony osobnik ma na skorupie uszkodzenie, które mogło pojawić się w wyniku walki z innym zwierzęciem lub wypadku, jednak na pierwszy rzut oka żółw wydaje się w pełni zdrowy.
Jak podaje fundacja, żółw jaszczurowaty mógł trafić do Polski w wyniku przemytu, który miał miejsce w latach 90. Pewien Polak, mieszkający w Stanach Zjednoczonych, chcąc wzbogać polską przyrodę, nielegalnie przywoził żółwie jaszczurowate zza oceanu i wypuszczał wolno. Nie wiadomo, ile takich zwierząt trafiło do kraju. Pracownicy fundacji Epicrates ostatni raz złapali przedstawiciela tego gatunku w 2016 roku w Kutnie. Zwykle przebywają przy wodzie i zakopują się w błocie, czekając na swoją ofiarę. Gdy zauważysz żółwia jaszczurowatego, spróbuj odgrodzić mu dostęp do wody, aby nie uciekł i od razu zadzwoń do fundacji. Numer znajdziesz na ich oficjalnej stronie.