W cyklu "Ruinersi" serwis Noizz rozmawia z osobami, które zdecydowały się na zakup wyjątkowo starych nieruchomości, aby dać im drugie życie. Tym razem dotarli do Marty Jabłońskiej, właścicielki poniemieckiego domu. Kobieta na swoim instagramowym profilu o nazwie @renowacjaogryzka pokazuje kolejne etapy remontu, który z pewnością nie należy do najłatwiejszych. Dom liczy sobie ponad 120 lat, jednak z czasem ma stać się prawdziwą ostoją dla Marty, która chce spędzić w nim resztę swojego życia.
Wygląda na to, że nie wszyscy szukają nowoczesnych wnętrz w samym centrum dużego miasta. Niektórzy stawiają na spokój i miejsca z duszą, a jedną z takich osób jest Marta Jabłońska.
Znasz to uczucie, kiedy, wchodząc do jakiegoś miejsca, czujesz wewnętrzny spokój i przekonanie, że wróciłeś do domu po długiej podróży? Taki stan towarzyszył mi za każdym razem, gdy otwierałam drzwi tego budynku
- przyznała, gdy redaktor serwisu Noizz zapytał ją, dlaczego zdecydowała się na taki zakup. Mimo wszechobecnego bałaganu oraz licznych usterek czuła się w tym domu wyjątkowo dobrze i właśnie to skłoniło ją do rozpoczęcia tejże przygody.
Jak weszłam do pokoiku na strychu i znalazłam wśród sterty różnych śmieci stare płyty winylowe (zawodowo jestem muzykiem), to utwierdziłam się w przekonaniu, że ten dom czekał właśnie na mnie. (...) głos rozsądku wielokrotnie podpowiadał mi, że kupno ponad 120-letniego domu jest zbyt ryzykowne
- dodała. Ostatecznie jednak zdecydowała się na zakup nieruchomości i teraz czeka na nią niemałe wyzwanie związane z wyremontowaniem tej "perełki". Dlaczego wyzwanie? Stan techniczny domu nie jest najlepszy. W wywiadzie przyznała, że większość drewnianych elementów konstrukcyjnych jest zgniła oraz zniszczona przez insekty. Belki są puste i właśnie dlatego ma w zwyczaju nazywać ten dom "Ogryzkiem". Na tym jednak nie koniec. Musi zmierzyć się również z przeciekającym dachem i wilgocią, która weszła w mury. Pracy jest duża, jednak nawet świadomość o tym, nie powstrzymała Marty przed zakupem, a wszystko wynagradza jej wyjątkowość nieruchomości.
Nigdy wcześniej nie widziałam domu o podobnej architekturze. Styk 'Ogryzka' jest chyba eklektyczny. Poniemiecki dom z czerwonej cegły jest połączony tylną elewacją z budynkiem gospodarczym, murem pruskim na ścianach kolankowych oraz typowo 'dworkowym' gankiem z kolumnami, który prowadzi do ogrodu
- tłumaczy. Co ciekawe, nawet wejście nie znajduje się w standardowym miejscu, ponieważ do środka wchodzi się od boku budynku. Jego atutem są również okna - każde z nich jest inne.
Widać, że dom na przestrzeni lat przechodził różne metamorfozy, które spowodowały, że jest nieprzeciętny. Nie chcę tego popsuć, więc przede mną ogromne wyzwanie
- dodaje. Choć można by zburzyć dom i zacząć od nowa, zdaniem Marty to jego dusza jest tutaj najważniejsza. Właśnie dlatego postanowiła pokochać to miejsce i zrobić wszystko, by móc spędzić w nim resztę swojego życia. Zaczęła od porządków, a teraz własnymi siłami rozpoczyna kolejny etap, czyli tak zwane odkrywki. Przed nią "usuwanie polepy (gliny) ze stropu, skuwanie tynków, demontaż różnych elementów wyposażenia nadających się do renowacji oraz wiele innych prac". Jeśli to zrobi, będzie mogła zabrać się za remont, który zleci profesjonalnym ekipom.
Realnie zakładam, że remont potrwa ok. 3-4 lata. Prace wymagające mniej doświadczenia będę wykonywała sama, natomiast te bardziej skomplikowane będę zlecać profesjonalistom, bo nie mam czasu i funduszy na płacenie frycowego
- przyznała.
Marta Jabłońska należy do grona osób, którym "klimat z epoki jest zdecydowanie bliższy aniżeli współczesny design". Kolekcjonuje starocie, a miejsce, gdzie sprzedają tego typu rzeczy, są dla niej prawdziwym rajem. Właśnie dlatego dusza "Ogryzka" zostanie zachowana, po remoncie ma być tam eklektycznie, zostanie zachowane drewno i pojawią się pastelowe kolory oraz porcelana.
To ma być dom rodzinny i otwarty dla gości! Przede wszystkim chcę zachować jak najwięcej elementów z obecnego wyposażenia, bez których nie wyobrażam sobie tego miejsca
- przyznaje. Choć obaw jest wiele, bo remont starego domu i bycie ruinersem to spore wyzwanie, ostateczny efekt może przynieść niezwykłą satysfakcję.
Oczywiście mam sporo obaw dotyczących, chociażby tego, czy remont tak starego i zaniedbanego domu nie przysporzy więcej kłopotów, niż mogę sobie wyobrazić. Mam też jednak świadomość, że nie ma rzeczy niemożliwych i że nie można bać się pracy. Powoli i konsekwentnie dążę do celu
- podsumowała Marta.
Komentarze (0)
Kupiła stary dom na wsi. Jest ruinersem z obawami, ale 120-letnie wnętrze z duszą było tego warte
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!