Jak donosi serwis TVP3 Kraków, młody krakowianin - Filip Siwek - zgłosił auto, które zostało zaparkowane na zakazie, za pośrednictwem dedykowanej do tego aplikacja. Jak wyjaśnia mężczyzna, wystarczy zrobić dwa zdjęcia, a ona automatycznie czyta markę samochodu oraz rejestrację. Na koniec trzeba kliknąć jedynie przycisk "wyślij". Tak właśnie zrobił zgłaszający, jednakże tym razem coś poszło nie tak.
Zgłoszenie dotyczyło auta, które Filip zauważył, przechadzając się ulicą Piłsudskiego w Krakowie. Strażnicy otrzymali zrobione przez mężczyznę zdjęcia, lecz kierowca nie mógł zostać ukarany. Wszystko dlatego, że straż miejska nie była w stanie zidentyfikować samochodu - jego rejestracja została zasłonięta.
Kierowcy nie znamy, nie wiemy, kto zaparkował ten pojazd w sposób nieprawidłowy, dlatego że rozpoczęły się czynności zmierzające do tego, aby ustalić sprawcę tego wykroczenia. Na zdjęciu mieliśmy samochód i jedno zrobione w taki sposób, że nie było widać dokładnie rejestracji tego pojazdu
- wyjaśniał Marek Anioł, rzecznik straży miejskiej w Krakowie. Okazało się jednak, że tylko na jednym ze zdjęć rejestrację zasłonił słup. Na drugim, które również znajdowało się w aplikacji, była bardzo dobrze widoczna. Filip został jednak wezwany w charakterze świadka. Nie stawił się i właśnie dlatego otrzymał tak zwaną karę porządkową.
Gdyby poinformował nawet po fakcie, usprawiedliwił swą nieobecność, prawdopodobnie nie byłoby tematu
- dodaje Marek Anioł.
Kara za niestawienie się na komendzie wyniosła 300 złotych. Choć sam mieszkaniec Krakowa uważa ją za słuszną, ma wątpliwości do tego, czy w ogóle powinien być wezwany jako świadek.
Ja nie wchodzę w żadną polemikę z tą karą, jest słuszna. Zostałem wezwany, nie stawiłem się. Według mnie absurdalny jest sam fakt, że zostałem wezwany. Jestem absolutnie do niczego niepotrzebny straży miejskiej, wszystko, co potrzebowali, mieli na dokumencie, który wygenerowała ta aplikacja
- stwierdził w rozmowie z TVP3 Kraków. Ostatecznie straż miejska wybrała się we wskazane przez mężczyznę miejsce i wręczyła mandat kierowcy, który był powodem całego zamieszania. Auto zostało również przeparkowane w odpowiednie miejsce. Co ciekawe, kierowca prawdopodobnie otrzymał niższą grzywnę niż Filip. Wszystko wskazuje na to, że kara wyniosła 100 złotych.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.