Choć rola Jokera nabrała ponurego tonu dopiero po śmierci 28-letniego Heatha Ledgera, który grał tę postać w "Mrocznym rycerzu" Christophera Nolana, to ofiar miało być znacznie więcej. Historia "klątwy Jokera", o której wręcz huczało w branży filmowej, sięga aż 1966 roku. To właśnie wtedy słynny przeciwnik Batmana po raz pierwszy zadebiutował na dużym ekranie.
Jako pierwszy w kultowego złoczyńcę wcielił się niejaki Cesar Romero. Film "Batman zbawia świat" z 1966 roku był nieco inny od pozostałych interpretacji komiksów DC. Tamtejszą produkcję nazwano komedią, jednakże już wtedy kinomaniacy zakochali się w szaleńcu przebranym za klauna. Jego postać była znacznie łagodniejsza od tych, które powstały później, lecz Cesar bez wątpienia miał ogromny wpływ na to, jak prezentowali się na ekranie jego następcy.
Wiele osób mówiło jednak o tym, że aktor szybko zaczął uskarżać się na złe samopoczucie. Jego głównym problemem był ogromny ból kręgosłupa oraz migrena, jednakże wszystko tłumaczono wymagającą charakteryzacją. Wtedy jeszcze nikt nie myślał o "klątwie Jokera" - przecież nie on pierwszy musiał poświęcić się dla roli życia.
Następny w kolejce był Jack Nicholson, który został Jokerem w filmie "Batman" Tima Burtona z 1989 roku. Choć miał już doświadczenie w odgrywaniu psychopatów - był gwiazdą "Lśnienia" - to klaun morderca zostawił po sobie największy ślad. Wcielenie się w tę postać, pozostawiając ją w estetyce Tima Burtona, dla Nicholsona okazało się niezwykle wymagające. Ostatecznie jego okrutny, zabawny, a momentami nawet i sympatyczny Joker przeszedł do historii kina.
Według wielu aktor jednak słono za to zapłacił. Podobno w trakcie zdjęć również nie czuł się najlepiej - cierpiał na bezsenność i towarzyszył mu niezrozumiały niepokój. Stres związany z rolą odbił się na jego zdrowiu, a wiele osób twierdziło, ze nie chciał kontynuować udziału w projekcie właśnie ze strachu przed Jokerem. Jego miejsce zajął Heath Ledger.
Bez wątpienia jednym z najsłynniejszych Jokerów jest ten, w którego wcielił się Heath Ledger. W 2008 roku w kinach pojawił się film Christophera Nolana "Mroczny rycerz", a miłośnicy kina wręcz oszaleli na punkcie nowej, zdecydowanie bardziej realistycznej odsłony przeciwnika Batmana. Stworzona przez Ledgera postać była wciągająca i elektryzująca - i stał za tym kawał ciężkiej pracy. Przez ponad 40 dni aktor nie wychodził z pokoju hotelowego, gdzie ćwiczył kultowy śmiech. Aby stać się idealnym Jokerem, przestudiował komiksy Francisa Bacona oraz film i powieść "Mechaniczna pomarańcza", a wszystkie przemyślenia zapisywał w dzienniku, bez którego nigdzie się nie ruszał. Trzymał w nim wycinki z gazet o tragicznych wypadkach oraz fotografie hien i uśmiechniętego klauna, a z czasem zaczął tracić nawet własną tożsamość - myślał, jak jego postać.
W trakcie przygotowań borykał się z ogromną bezsennością, co mocno odbiło się zarówno na jego zdrowiu fizycznym, jak i psychicznym. Jednak po zakończeniu zdjęć stwierdził, że była to jego najlepsza rola. W tym czasie odwiedzał wielu lekarzy i przyjmował różnego rodzaju leki, co ostatecznie doprowadziło do jego śmierci. Ledger zmarł zaledwie pół roku po premierze "Mrocznego Rycerza". Zdobył także pośmiertnego Oscara, a jego odejście stało się jedną z największych tragedii Hollywood.
Co najciekawsze, w jednym z wywiadów Jack Nicholson przyznał, że ostrzegał go przed tym. Twierdził, że rola może doprowadzić nie tylko do szaleństwa, ale nawet i zabić. Czyżby miał rację?
Kolejny był Jared Leto, który zagrał Jokera w filmie "Legion samobójców" z 2016 roku. Wiele osób twierdziło, że całkowicie oddał się roli i wręcz ani na chwilę z niej nie wychodził. Miał robić psikusy nie tylko na planie, ale także wysyłać dziwne prezenty swoim kolegom. Na przykład Margot Robbie dostała od niego szczura, a Will Smith kulę do pistoletu. Leto dawał z siebie wszystko, lecz jego małomówny Joker o zwierzęcej energii został nieco pominięty nie tylko przez widzów, ale nawet i samą klątwę.
Ostatni na liście jest Joaquin Phoenix z psychologicznego dramatu Todda Phillipsa "Joker". Film trafił do kin w 2019 roku i natychmiast zdobył pokaźne grono fanów. Świat docenił charakter Phoenixa, a jego przerażający uśmiech to obraz, który ciężko wymazać z pamięci. Tym razem Joker to cierpiący z powodu samotności i poturbowany przez życie mężczyzna, który staje się prawdziwą bestią. To działo się nie tylko na ekranie, ale także za kulisami.
W trakcie przygotowań do roli aktor schudł 24 kg, ponieważ uczucie głodu pozwalało mu lepiej zrozumieć swoją postać i gniew, który przez nią przemawiał. Phoenix wielokrotnie wspominał również, że czuje przed nią strach, a rola wręcz doprowadza go do szału. Jego świat, tak jak poprzednich Jokerów, wręcz stanął w miejscu. Skupiał się jedynie na czytaniu książek o politycznych mordercach i doskonaleniu swojego śmiechu. Choć "klątwa Jokera" na zawsze pozostanie tajemnicą, jedno jest pewne. Rola szalonego klauna to niezwykle wymagające zadanie, które zmusza jej odtwórców do niebezpiecznej zabawy własną psychiką.
Komentarze (1)
Ostrzegał Heatha Ledgera przed "Klątwą Jokera". Później usłyszał o jego śmierci. Ofiar było więcej