Kwestia wydatków związanych ze ślubem kościelnym to wciąż niezwykle gorący temat. Pieniądze wydane na wesele to jedno, lecz do budżetu należy doliczyć także opłaty za samą ceremonię. Choć w kościołach w teorii nie obowiązują oficjalne cenniki, to w praktyce ceny idą w górę.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Wiele osób nurtuje pytanie dotyczące zawartości koperty dla księdza i zazwyczaj ilu rozmówców, tyle odpowiedzi. W wielu miejscach obowiązuje tzw. zasada "co łaska", która przynajmniej w teorii oznacza, że każdy przekazuje sumę pieniędzy adekwatną do możliwości budżetowych oraz zgodą z własnym sumieniem. Okazuje się jednak, że niekiedy za tymi słowami kryje się konkretna i wcale niemała kwota. Na jednym z forów internetowych zadano pytanie, ile dokładnie wynosi "co łaska" za ślub kościelny. Wiele osób przyznało, że w ich przypadku księża okazali pomocną dłoń w podjęciu decyzji i sami wyznaczyli sumę. Jeden z internautów napisał, że w jego parafii jest "co łaska", ale nie mniej niż 2 tys. złotych. Inni wspominali o kwotach typu 700 złotych i 1,5 tys. złotych. U niektórych nawet ustalona wcześniej stawka uległa zmianie ze względu na inflację.
U nas z góry ksiądz powiedział 900 zł, a potem przyszła inflacja i już 1 tys. 100 musieliśmy zapłacić
- tłumaczył jeden z internautów.
Opłata w kościele nie obejmuje jedynie księdza. Aby uzyskać odpowiednią oprawę ceremonii, trzeba także zadbać o organistów oraz kościelnych. W ich przypadku kwoty najczęściej wynoszą od 150 do 350 złotych.
Wcześniej, jak miało być 900 zł, rozdzielił to tak: organista 300 zł, kościelny 350 zł i 250 zł dla księdza. Potem nie wiem, kogo przyparła inflacja
- dodał uczestnik forum. Co więcej, są kościoły, w których niekiedy obowiązuje okres rabatowy. Pewna para spotkała się z sytuacją, w której duchowny zaoferował im specjalną cenę 1 tys. 900 złotych, gdyż normalnie kosztuje to 2 tys. 200 złotych. Można im tylko pozazdrościć, w końcu 300 złotych piechotą nie chodzi. Ostatecznie wygląda na to, że ceny w parafiach są niezwykle ruchome i czasami wystarczy przyjść o innej porze dnia do księdza, aby ten zaoferował nam promocję lub poinformował o nagłej podwyżce cen. Niestety pomimo tendencji do "oficjalnych cenników", wciąż nie mamy co liczyć na paragon czy fakturę.